Imprezy dla dzieci
Baw się razem z nami. To już koniec
Przed nami ostatni dzień „zmagań” i „zabaw” podczas tegorocznych ferii zimowych. Piątkowy poranek przywitał nas pięknym słoneczkiem i dość wysoką, jak na tę porę roku temperaturą. Pamiętacie wczorajszy bieg po zdrowie - dzisiaj seria finałowa. Wezmą w niej udział Ola, Martynka i Gabrysia, która powróciła już do pełni zdrowia. Wyzwanie podejmie również pani Ania. Podobnie jak wczoraj wyruszamy na trasę jako drużyna „polskich owoców” - Ola jako truskawka, Martynka jako mirabelka, Gabi w roli zielonego jabłuszka i ja czyli pani Ania jako jagódka. Spośród wszystkich uczestników wyróżniały nas stroje - białe koszulki (z obowiązkowymi wizerunkami owoców) i czerwone spodenki. Barwo biało-czerwone „dodały” małym sprinterkom skrzydeł. Okazały się bezkonkurencyjne i po raz drugi stanęły na wszystkich trzech stopniach podium. Zwyciężyło pełne witamin zielone jabłuszko (Gabrysia - najmłodsza uczestniczka biegu), kolejne miejsca zajęła słodziutka truskawka (Ola) i nieśmiała mirabelka (Martynka).
Cesarz Ping-Pong wręczył zwyciężczyniom medale i pamiątkowe puchary. Wszystkie dzieci biorące udział w biegu wraz z osobami towarzyszącymi zostały zaproszone przyjęcie w cesarskich ogrodach. Serwowano przepyszne lody, orzeźwiające lemoniady i przepyszne ciasta. Gdy tylko ogrodowe przyjęcie dobiegło końca wszystkie dzieciaki wraz z Cesarzem ustawiły się do pamiątkowego zdjęcia. Pstryk i już gotowe - każdy ma to jedyne i niepowtarzalne zdjęcie (zdradzimy, iż autograf złożył panujący Ping-Pong), które będzie pamiątką na całe życie.
W oczekiwaniu na odlot samolotu do Warszawy drużyna „Dobre bo Polskie” wymieniła się adresami z nowopoznanymi przyjaciółmi. Pora pożegnać się z przyjaznymi Chinami. Ich cesarzem i wszystkimi, którzy stali się bliscy naszym milusińskim. Ostatnie pozdrowienia i uściski - oto rozpoczynamy lot do Warszawy. Po kilku godzinach samolot szczęśliwie wylądował na lotnisku Chopina. Tata Oli dysponuje „dużym” autem więc podróż do Kielc upłynęła dziewczynkom w komfortowych warunkach.
Mimo zmęczenia i różnicy czasu pierwsze kroki małe podróżniczki skierowały prosto do biblioteki. To tam z wielkim niepokojem oczekiwał ich powrotu nasz Kacperek. Uściskom i całusom nie było końca. Rozpoczęło się wielkie „opowiadanie”. Za szczegółami dziewczynki opowiadała o trasie, którą wiódł bieg, o cesarzu Ping-Pongu, o przyjęciu i przyjaciołach w orientalnych strojach. Ten ostatni fragment nasunął skrzatowi pewien pomysł. Co prawda jest już późno - ale w naszej bibliotece nie ma rzeczy niemożliwych. Pudełko spinaczy biurowych, kolorowe paski papieru i taśm samoprzylepnych, butelka po ulubionym jogurcie i kilka kłębków wełny. Po co to wszystko? Kacperek jako ekologiczny skrzat biblioteczny wymyślił nowe sposoby na jedyną i niepowtarzalną biżuterię. Czas rozpocząć prace w warsztacie „eko-jubilerskim”. Zgrabne i sprytne paluszki naszych dziewczynek zamieniły zwykłą butelkę w limitowaną serię bransoletek. Podobny los „spotkał” spinacze. Z minuty na minutę powstawały nowe wzory - między innymi „Jestem bezpieczny na drodze” (wyposażone w elementy odblaskowe), jak i typowo „eleganckie” wykonane z materiałów brokatowych. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nie wierzycie - zapraszamy go fotogalerii, gdzie Kacperek umieścił zdjęcia wykonanych egzemplarzy.
Niestety nastał wieczór i pora odpoczynku. Za dziewczynkami tyle wrażeń - życzymy im spokojnej nocy i kolorowych snów. Dobranoc! Do zobaczenia wkrótce.