Imprezy dla dzieci
Międzynarodowy bieg z przeszkodami
Nastał czwartkowy poranek - 9 lutego. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy na przybycie naszych milusińskich. Czy mróz i powiewy wiatru ich nie wystraszą? Przekonamy się około godziny dziesiątej. Nasze obawy okazały się płonne - już kwadrans przed otwarciem w progu stanęli Gabi, Roksolyana i Olek. Prawdziwym poszukiwaczom przygody nie straszna żadna pogoda.
W oczekiwaniu na nowych feriowiczów wybraliśmy się do „Planszolandii”, gdzie miał się odbywać Międzynarodowy Bieg z przeszkodami. Nasza czwórka przebrana w odpowiednie stroje raz dwa stanęła na linii startu. W biegu wzięli udział zawodnicy z wielu europejskich krajów. Olek i jego siostra postanowili reprezentować Lwów i Ukrainę, a Gabrysia wspierana przez panią Anię, Kielce i Polskę. Do biegu gotowi - start! Po przebiegnięciu pierwszych kilkudziesięciu metrów naszych biegaczy zaskoczył punkt kontrolny. Oczom nie wierzą - głównym jurorem biegu jest nikt inny jak Kot w butach. Tak, tak, to nie pomyłka. Puszysty ogon, zawadiacko założony kapelusz z pawim piórem i najbardziej czerwone na świecie buty - to znaki rozpoznawcze tej bajkowej postaci. Szybka kontrola i zawodnicy powracają na trasę. Wiedzie ona od młyna nad rwącą rzeką poprzez pola, łąki, lasy do zamku Olbrzyma. Wydawać by się mogło, że to prosta sprawa - biegniemy i pokonujemy kolejne kilometry. Nic bardziej mylnego - na zawodników czyhały pułapki przygotowane dla utrudnienia osiągnięcia mety. Na jednym z wiraży wiał wiatr zrywający czapki z głów, wokół trasy biegały straszne lwy. Na nic zdały się wszystkie fortele. Zawodnicy jeden za drugim meldowali się na mecie. Z radością donosimy, iż zwycięzcami w biegu drużynowym zostali Roksolyana (zdobywczyni złotego medalu w biegu indywidualnym) i Olek. Jako drugie zameldowały się Gabi i pani Ania. Medale rozdane, dyplomy wręczone - wracamy do biblioteki.
Niestety pogoda odstraszyła pozostałych feriowiczów. Choć nas mało i tak będziemy się świetnie bawić. Pełne wrażeń dzieci dzieliły się nimi z pozostałymi paniami bibliotekarkami. Ze szczegółami zdały relację z Międzynarodowego biegu z przeszkodami. Nie ma lepszego sposobu na rozdygotane nerwy jak zajęcia kreatywne. Tym razem wykorzystamy balony, mąkę i kolorową okleinę. Zaczynamy „produkcję” Nerwosolków. Dla niewtajemniczonych, to takie małe (lub nieco większe) stworki, które w cudowny sposób uspakajają. Działają na następującej zasadzie: głęboki oddech, uścisk i już relaksacyjne działanie rozpoczęte. Dmuchanie, rozciąganie i napełnianie to czynności wymagane w powyższym procesie. Zachęcamy do zabawy, ale i ostrzegamy - mąka to wszędobylskie tworzywo, nad którym łatwo stracić kontrolę. Jeżeli tylko nad nim zapanujecie - Nerwosolki powstaną w oka mgnieniu. Cierpliwie, łyżka po łyżce napełnialiśmy balony (ciekawostka - zabrakło nam klasycznych lejków - zastąpiliśmy je korkami-niekapkami: to działa) i już po kilkunastu minutach każdy stworzył owego stworka. Wełniane czuprynki, zawadiackie uśmiechy i przecudnej krasy oczęta - to cechy charakterystyczne dla naszych nowych przyjaciół.
Kreatywne prace zakończone, nerwy uspokojone - pora na zasłużony odpoczynek. Żegnamy najwierniejszych feriowiczów. Do zobaczenia jutro!.