Imprezy dla dzieci
W barwach jesieni
Korzystając z „letniej pogody” w czwartek 19 października postanowiłam odwiedzić uczniów klasy II A z pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 18 w Kielcach. Droga do niej wiedzie osiedlowymi alejkami. Każda z nich zasłana jest kolorowymi liśćmi. Co jeden to piękniejszy. Te barwne oznaki jesieni podsunęły mi pomysł na dzisiejsze spotkanie z dziećmi. Będzie ono nosiło tytuł „W barwach jesieni”. Szybciutko wróciłam do biblioteki, gdzie z „tajemnej” szafy wyjęłam kolorowy karton, kłębek wełny i oczywiście niezawodnego przyjaciela - książkę.
Tak zaopatrzona po raz drugi wyruszyłam na spotkanie z milusińskimi. W przytulnej świetlicy szkolnej czekała na mnie roześmiana gromadka. Po krótkim powitaniu rozpoczęło się wielkie „bajanie” o plusach i minusach obecnej pory roku. Dzieci podzieliły się swoją wiedzą o jesiennej aurze - co dziwne prawie wszystkie bardzo lubią „badanie” kałuży, które tworzą padające deszcze. Niestraszne im porywiste wiatry, a kasztany i żołędzie to super materiał do zabawy. Coś ostrego, zapałki, wykałaczki, odrobina plasteliny, no i oczywiście wymienione wcześniej kasztany i żołędzie to wszystko czego potrzeba do tego by na półce obok pamiątkowej muszelki znad morza pojawił się ludzik, mały piesek i rozbrykany źrebak.
Gdy tylko dziecięce opowiadanie dobiegło końca nieśmiała Kalinka poprosiła o przeczytanie kilku wierszy. Z książki Ewy Szelburg-Zarembiny pt. Przez okrągły roczek. Wybraliśmy następujący wiersz:.
…bawiły się liści w kosi, kosi łapci: Pojedziem daleko, do Liścianej Babci! Do Liścianej Babci, Liścianego Dziadka. No i poleciały, lecz tyle wiem o tym, Że nie mogły przylecieć z powrotem….
Kolejne były o rudych kasztankach i jesiennej słocie. Jak pamiętacie nasze spotkania z milusińskimi to przede wszystkim zabawa z książką, ale też zajęcia plastyczne. Tak było i tym razem. Z kolorowego kartonu (dziwne, ale były w barwach jesieni) wyczarowaliśmy liście. Palczaste kasztana, strzępiaste klonu, królewskie dębu i wiele innych. Kłębuszek wełny zamienił się w rączki i nóżki „listkowych ludzików”. Przemyślny Kacperek wrzucił do torby niewielką kopertę z malutkimi wyciętymi z barwnych papierów bucikami i rączkami. Tylko tego brakowało by powstały najpiękniejsze prace. Na barwnych listkach pojawiły się roześmiane oczka, uśmiech od ucha do ucha (czy listkowe ludziki posiadają uszy?), wymyślne fryzury.
By umilić małym artystom czas postanowiłam przeczytać im taki oto wierszyk:.
Po co przychodzi jesień? Zasadniczo jesień przychodzi po to, Żeby liście pomalować na złoto, Żeby z parków, pól i gajów Wyekspediować ptaki do ciepłych krajów, Żeby gałęzie wplatać babie lato, Żeby grządki warzywne dojrzały bogato, (…) Zielone buki na rude zamienić, Żeby grzybów z lasu nosić całe kosze. POWIEDZCIE, CO JESZCZE. PROSZĘ….
Gdy tylko wybrzmiały ostatnie wersy wiersza wszystkie listkowe ludziki były gotowe. Ostatnie delikatne poprawki i czas na sesję fotograficzną.
Przyszła pora powrotu do biblioteki. Towarzyszył mi Król Listek - prezent od drugoklasistów.
P.S. Zdjęcia z sesji umieścimy przy okazji. Złośliwy chochlik spowodował awarię aparatu fotograficznego. Przepraszamy!.